Tu poległ bohater
Obok pies oddaje urynę
Kosz na śmieci ukrywa setki chwil
I nawet mucha co lata obłędnie
Nie przysiadzie choćby na moment
Wąsaty człowiek zamiata liście
Pod rzeczywistość jak krew zakrzepłą
Lecz upadł nagle
I już tu nie powróci
Smacznie śpią pokryte patyną ideały
czwartek, 27 listopada 2014
środa, 5 listopada 2014
***
Pozostanę tylko pikselem historii
Utopionym w bezczasie
Prywatnej nicości
Odejdę niemedialnie
Jak pyłek kurzu i zeszłoroczny śnieg
A łódź popłynie dalej
Utopionym w bezczasie
Prywatnej nicości
Odejdę niemedialnie
Jak pyłek kurzu i zeszłoroczny śnieg
A łódź popłynie dalej
Droga krzyżowa
Obok mnie stoi krzyż
Krzyż który żyje i wiecznie żyć będzie
Mój wzrok otumaniony ściska wielka obręcz
Krwawa tęsknota
On pomaga mi się podnieść
Bo trzeba iść dalej
Przedsionek śmierci
Kolebka życia
Krzyż który żyje i wiecznie żyć będzie
Mój wzrok otumaniony ściska wielka obręcz
Krwawa tęsknota
On pomaga mi się podnieść
Bo trzeba iść dalej
Przedsionek śmierci
Kolebka życia
www.love.com
Spijasz z ekranu kilobajtową miłość
Elektrycznym oddechem przesyłasz w mailu tysiące pocałunków
Jak kwiaty metalem zroszone
Prądotwórcza krew
Bezustannie wybija rytm
Zatopieni w morzu bezkształtnych idei
W systemie zerojedynkowych uczuć
Zapominamy że liście jesienią
Opadają
Elektrycznym oddechem przesyłasz w mailu tysiące pocałunków
Jak kwiaty metalem zroszone
Prądotwórcza krew
Bezustannie wybija rytm
Zatopieni w morzu bezkształtnych idei
W systemie zerojedynkowych uczuć
Zapominamy że liście jesienią
Opadają
Ojczyzno
Już od początku od dziejów zarania
Jak tania dziwka zbita sprzedana
Przez wieki rozkradli twą cnotę jak rzecz
By posiąść Cię na własność gwałcić i drzeć
Lecz nie są Ci obce duma i chwała
Jak Chrystus skonany też zmartwychwstałaś
I swym matczynym przytuliłaś łonem
Dzieci sieroty na rzeź wystawione
A dziś jesteś dla mnie ziemią i niebem
Sacrum kochanką jednak od Ciebie
Prócz martwych symboli pustkę dostałem
Lecz wciąż Cię kocham i zawsze kochałem
Jak tania dziwka zbita sprzedana
Przez wieki rozkradli twą cnotę jak rzecz
By posiąść Cię na własność gwałcić i drzeć
Lecz nie są Ci obce duma i chwała
Jak Chrystus skonany też zmartwychwstałaś
I swym matczynym przytuliłaś łonem
Dzieci sieroty na rzeź wystawione
A dziś jesteś dla mnie ziemią i niebem
Sacrum kochanką jednak od Ciebie
Prócz martwych symboli pustkę dostałem
Lecz wciąż Cię kocham i zawsze kochałem
Epitafium
Gdzie jest to słońce tutaj trzeba słońca
Pomarły już w twarzach drzewa szumiące
Więdną nadzieje i nawet przez chwilę
Nie wstrzymasz śmierci perpetuum - mobile
Na kobiercu utkanym z serc naszych
Syczący duszpasterz śmiercią nas straszy
Tylko ona tak ranić potrafi
Spłodziła wielkich czynów epitafium
I mgła wściekle świat cały spowiła
W kurhanach marzeń poezji mogiłach
Tak przeminiemy bez wiary i chęci
A jałowa ziemia nasz grób poświęci
***
Na żywej łące pachnącej kwieciem
Umiera z bólu niewinne dziecię
W uśmiechu nieba jasności słońca
Blask tej istoty dobiega końca
Zrywa te maki dziecięcą duszą
Co jeszcze żywe z krwią się rozkruszą
Umiera wierząc w serce na świecie
Na żywej łące pachnącej kwieciem...
Umiera z bólu niewinne dziecię
W uśmiechu nieba jasności słońca
Blask tej istoty dobiega końca
Zrywa te maki dziecięcą duszą
Co jeszcze żywe z krwią się rozkruszą
Umiera wierząc w serce na świecie
Na żywej łące pachnącej kwieciem...
Kochane bluźnierstwo
Nakazano mi wierzyć W dwie skrzyżowane deski Z omdlałą na wieki figurą Co nie chce się uśmiechnąć Nakarmiono ciężkostrawnym bogiem Z czerstwego chleba O smaku kamienia Co jak ość staje w gardle Lecz ja nie podpiszę Cyrografu ich zbawienia Nazywając na nowo dobro i zło Zmartwychwstanę...
***
A miłość przyszła cicho Przez nikogo nie proszona Nie szukała braw Napawała się szeptem Stanęła w kącie Jak dziecko onieśmielone Wyciągnęła rękę Nie wszyscy ją widzieli Inni odtrącali A ona wciąż tam tkwiła W zapachu wiosny Blasku kwiatów Oazie deszczu W Twym spojrzeniu
***
W martwych sutannach
Twarde emocje
Skostniały Chrystus na kawałku drewna
Nie ma szans na zmartwychwstanie
Bez emocji głoszą miłość
Którą ktoś spisał
Na kartach pożółkłych ksiąg
I wiara skatalogowana
Co już nie rozkwitnie
Schowana głęboko
Obumiera
Twarde emocje
Skostniały Chrystus na kawałku drewna
Nie ma szans na zmartwychwstanie
Bez emocji głoszą miłość
Którą ktoś spisał
Na kartach pożółkłych ksiąg
I wiara skatalogowana
Co już nie rozkwitnie
Schowana głęboko
Obumiera
Subskrybuj:
Posty (Atom)