A miłość przyszła cicho Przez nikogo nie proszona Nie szukała braw Napawała się szeptem Stanęła w kącie Jak dziecko onieśmielone Wyciągnęła rękę Nie wszyscy ją widzieli Inni odtrącali A ona wciąż tam tkwiła W zapachu wiosny Blasku kwiatów Oazie deszczu W Twym spojrzeniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz